„Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji
chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.”
Carl Gustav Jung
9 września 2016 r.
Ciężkie
czarne kozaki przed kolana szurały o chodnik ozdobiony napisami tutejszych
graffiterów. Moim oczom ukazał się wielki neonowy szyld z nazwą jednego z
niszowych londyńskich klubów. Po tym jak dostałam zakaz wchodzenia do lepszych
lokali, musiałam zadowolić się norami takimi jak ta. Kilku chłopaków z
dziewczynami przyklejonymi do swoich boków stało praktycznie na ulicy,
popalając jointy. Większość grupy wyglądała tak jak ja. Czarne ubrania, mocny
makijaż, kolczyki i tatuaże. Tak. Taka stałam się wciągu roku po rozstaniu z
tym dupkiem o imieniu Harry. Pamiętam tamten dzień jakby to było wczoraj.
Przesiedziałam całą noc, płacząc po stracie zarówno jego, jak i Louis’a.
Tomlinson od wylotu do Francji nie dał znaku życia… Po prostu zerwał kontakt ze
mną, Niall’em, Kate i innymi. Rzucił całe swoje dotychczasowe życie na rzecz
nowej firmy i snobistycznej narzeczonej/żony. Czy nadal go kocham? Nie. Miłość
jest dla ckliwych idiotów. Preferuję jedynie jednonocne przygody. Bez uczuć.
Bez zobowiązań. Bez bólu i rozstań. Otóż to. Wiele się zmieniło… Ale o tym
opowiem później.
Nie
miałam przy sobie nawet jednego funta, oczekując iż tak jak każdej nocy jakiś
napruty facet postawi mi kilka drinków w zamian za krótką rozmowę lub wspólnie
spędzoną noc. Już od wejścia uderzał
mnie odór alkoholu i spoconych ciał, ocierających się o siebie na parkiecie. Niektórzy
mężczyźni opierali się o ściany czy o bar, wyszukując w tłumie swoich „ofiar”
niczym wygłodniałe sępy. Za dnia poprawni mężowie wieczorami przychodzili do
takich klubów jak ten, by w tajemnicy przed żoną zabawić się z młodszą
dziewczyną. Oh. Jakie to smutne. Czujecie jak współczuję tym żonkom? Jeśli tak,
to się mylicie. To ich wina, że są tak naiwne.
Mniej
więcej dwudziestopięcioletni chłopak samotnie sączył kolorowy napój z wysokiej
szklanki. To jest to. Oparłam łokcie o drewniany blat, uśmiechając się
kokieteryjnie i zatrzepotałam rzęsami, jednak ten zdawał się mnie nie zauważać.
-
Ojej! Przepraszam!- pisnęłam, kiedy „przypadkiem” szturchnęłam jego postawionego
chwilę wcześniej na barze drinka, w całości go wylewając.
-
Cholera. Nie. Nie przepraszaj i tak miałem właśnie się zwijać.- powiedział
głębokim głosem.
Uśmiechnęłam
się sztucznie, próbując ukryć swoje rozczarowanie. Cóż, chyba tego wieczoru nie
było mi dane napić się.
-
Chociaż… Chcesz…?- usiadł na stołku obok mnie.
- Jasne. Czemu nie.
-
Dwa razy Sex On The Beach. – zwrócił się do barmana, nie odrywając oczu od
mojej twarzy.
-
Mm. Mój ulubiony. Skąd wiedziałeś?
-
Domyśliłem się.
Wraz
z kolejnymi opróżnianymi szklankami jego ruchy stawały się coraz śmielsze. Ja
sama również byłam już lekko wstawiona i liczyłam na ciekawe zakończenie
wieczoru.
-
Gdzie idziemy?- zapytał, jak się dowiedziałam, Tom.
-
Niespodzianka.- zachichotałam niczym mała dziewczynka.
Kilka
kabin toaletowych było już zajętych lub zwyczajnie śmierdziało w nich trupem.
-
Wolna i pachnąca!
Popchnięty
przeze mnie chłopak, opadł tyłkiem na zamkniętą toaletę. Dwoma ruchami
zrzuciłam buty, by bez problemu zdjąć stringi. Moje usta opuszczały bardzo
krótkie i płytkie oddechy, podczas gdy moje palce sprawnie rozpinały spodnie
Tom’a oraz odchylały niebieskie bokserki. Jego oczy stawały się coraz większe
wraz z kolejnymi czynnościami wykonywanymi przeze mnie. Czy czułam się jak pierwsza lepsza…?
Oczywiście, ale czy to ja mam zawsze być tą ranioną? Jestem młoda. Chcę się
tylko zabawić.
-
Załóż.- poleciłam mu, podając malutką foliową paczuszkę z kolorowym logo jednej
z firm produkujących prezerwatywy.
Usadowiłam
się wygodniej na jego kolanach, by lepiej poczuć męskość wewnątrz mnie. Tom wydawał
się podjarany faktem, iż to ja przejęłam dowodzenie.
-
Wygodnie?- zapytałam.
-
Mhm…- odchylił głowę do tyłu, rozchylając delikatnie wargi.
Z
początku pocierałam delikatnie biodrami w przód i w tył, lecz kiedy oboje
trochę bardziej rozkręciliśmy się, poczęłam praktycznie podskakiwać w górę i w
dół. Momentami myślałam, iż spadniemy z muszli, ale na szczęście tak się nie
stało.
Szybki numerek nikomu jeszcze nie
zaszkodził.
To co robisz jest złe.
Nowa
Lottie kłóciła się ze starą Charlotte wewnątrz mojej głowy. Wiem. Brzmię jak
wariatka, ale stare przyzwyczajenia nie odchodzą od nas jak za dotknięciem
magicznej różdżki Harry’ego Potter’a.
-
Jestem blisko.- oznajmiłam, czując niesamowity dreszcz przechodzący wzdłuż
mojego kręgosłupa.
- Ja
też…- wysapał.
Sekundy
później doszłam, tłumiąc w sobie jęki.
- Amazing.- uśmiech wręcz nie schodził z twarzy chłopaka.
Obciągnęłam
spódniczkę, po czym założyłam bieliznę, by bez ociągania opuścić toaletę.
- Tak
sobie myślałem… Dałabyś mi swój numer?- zagaił Tom, kiedy byliśmy znów przy
barze.
-
Niestety, kochanie. Nie bawię się w takie rzeczy.- powiedziałam, unosząc
szklankę do ust.- Dzięki za drinka.- rzuciłam na odchodnym.
Zielone,
czerwone i żółte lampy co chwilę rzucały swoje światło na inną część klubu.
Muzyka wygrywana przez DJ’a Marcus’a bębniła ciężkimi basami z ogromnych
głośników, nadając temu miejscu nadzwyczajnego klimatu. Maszyny do pary został
uruchomione, więc nikt nie zdawał sobie sprawy z kim tak naprawdę tańczył. Nie
za bardzo wiedząc co robię, rzuciłam się w tłum. Nie minęło zbyt wiele czasu,
kiedy obce dłonie wylądowały na moich biodrach. Zwróciłam głowę w tył, by
dostrzec jedynie niesamowicie błękitne tęczówki. Bez pamięci oddałam się rozkosznemu,
pełnemu erotyzmu tańcowi, modląc się by ten mężczyzna nagle nie zniknął. Czułam
woń jego perfum, a jego dotyk był całkowicie zdecydowany… Ugh. Uwielbiałam
takich.
Droga
do domu zajęła mi więcej czasu niż zazwyczaj. Musiałam oczywiście kilka razy przywitać
się z ziemią.
*++++*
Delikatnie
przekręciłam klucz w zamku, by nie narobić przy tym zbytecznego szumu. Sąsiedzi
już i tak robili mi problemy ze względu na moje nocne powroty. Miałam wątpliwie
miłą okazję mieszkać pomiędzy dwiema starszymi kobietami. W mieszkaniu jak
zwykle panowała cisza. Szczerze mówiąc, to właśnie ta cisza najbardziej mnie
przygnębiała. Od trzech miesięcy zamieszkiwałam jakąś melinę na obrzeżach
miasta, gdzie co chwilę wzywano policję i słyszano ostre awantury. Dlaczego
opuściłam Kate? Otóż… Kiedy Zayn wrócił do domu, moja przyjaciółka praktycznie
nie miała dla mnie czasu. Nie miałam jej tego za złe, bo jakbym miała mieć,
lecz… Z czasem przestawałam czuć się tam jak w domu, a ich dziecko potrzebowało
miejsca. Ach. Tak. Kate trzy miesiące przed moją wyprowadzką urodziła ślicznego
Christian’a o oczach równie czekoladowych i pięknych jak jego ojciec. Nie muszę
chyba dodawać, iż stał się on oczkiem w głowie wszystkich. Przyjaciółka często
pisała mi sms-y z tekstami typu „Nie
jesteś taka.”, co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Nie narzekam na
zachowanie Louis’a, ponieważ sama zrobiłam to samo. Odcięłam się od przyjaciół
i rodziny. Z mamą nie miałam kontaktu od ponad roku i miesiąca, Kate widziała
mnie ostatni raz tuż po porodzie, a o reszcie nawet nie wspominam. Widuję się
jedynie ze znajomymi z uniwersytetu, z którego zresztą w czerwcu o mało nie
zostałam wyrzucona za mój „dziwaczny” styl bycia i ubierania. Wakacje
praktycznie dobiegały końca i musiałam szykować się na nowy rok akademicki
(rozpoczynał się 11 września), a całe wakacje spędziłam upita, leżąc gdzieś na
ulicy bądź sama w łóżku z butelką wódki. Stoczyłam się. Spadłam na dno, to
prawda, lecz wolę to niż bycie zranioną po raz enty.
Idąc
w całkowitym mroku do kuchni, uderzyłam w coś co spadło na podłogę i rozbiło
się. Dlaczego szłam po ciemku? Odpowiedź była prosta. Nie miałam pieniędzy, by
zapłacić rachunki. Jedyne na co mi starczało to czynsz i jedzenie. Chociaż…
Nieraz bywało, iż tydzień- dwa chodziłam głodna, ponieważ miałam ważniejsze
wydatki jak na przykład: podręczniki. Faktycznie byłam nikim.
Jedyne
co udało mi się jeszcze zrobić tego wieczoru to zmycie makijażu i przebranie
się przy lekkiej poświacie rzucanej przez świecę, stojącą na komodzie w
sypialnio-jadalnio-kuchni.
Mimo
okropnego kaca męczącego mnie non stop od kilku dni, nie udało mi się zasnąć
tej nocy. Prawdę mówiąc, praktycznie nie sypiałam od dłuższego czasu. Pewnie już macie w głowie pytanie, co zatem
robiłam między wschodem, a zachodem słońca? Leżałam, wlepiając wzrok w ledwo
widoczny sufit… Nie raz imprezowałam, aż do rana. Lecz… Mój nowy styl mógł
sugerować, iż jestem twarda, jednak w rzeczywistości prawda była zupełnie inna.
Większość czasu spędzałam na płakaniu z bezsilności. Czasami miałam ochotę ubrać jakąś różową
sukienkę i szpilki, ale w ostatniej chwili cofałam się, wiedząc iż gotyckie
ubrania są niczym tarcza… Kiedy miałam na sobie czarny kolor, wiedziałam iż
nikt nie spróbuje zranić moich uczuć. Tamtej nocy było inaczej. Milczałam,
wsłuchując się w muzykę płynącą ze słuchawek. Słuchałam piosenki, która
najbardziej kojarzyła mi się z Tomlinson’em.
Zdawałam sobie sprawę z faktu, że zapewne nigdy więcej go nie zobaczę i…
Pogodziłam się z tym. Moja tęsknota za nim była w pewnym sensie „sucha”. Nie wzbudzała
u mnie żadnych uczuć. Nie cierpiałam. Potrzebowałam czasu i faktycznie go
otrzymałam. Harry zniknął. Louis ma żonę. Kate ma rodzinę. Nie ma miłości. Nie
ma bólu. Życie często podstawia nam haki
i rzuca kłody pod nogi, lecz my musimy podnosić się i iść dalej z podniesioną
głową. Czyż nie jest tak, że to doświadczenia czynią nas pełnowartościowymi
osobami i pomagają radzić sobie w przyszłości? O tak.
Nagle
piosenka ucichła, a na pasku powiadomień pojawiła się żółta koperta,
oznaczająca nadejście nowej wiadomości.
„Pamiętaj o jutrzejszym spotkaniu.
Kate.”
Jako,
iż zbliżały się urodziny Niall’a nawet ja miałam brać udział w przygotowaniach
przyjęcia. Nie miałam najmniejszej ochoty na tego typu imprezy, jednak nie
chciałam wyjść na kompletnie aspołeczną idiotkę. Najgorsze w tej sytuacji było
to, że każdy z naszej grupy miał złożyć
200 funtów, a ja? Ja nie miałam już nic. Musiałam skądś je wziąć i oczywiście
zostało mi tylko jedno… Znowu.
Ilość słów: 1530
_______________________________________________________________________
Hej.
Oto i ja z pierwszym rozdziałem Clean Page Of My Life. Wiele razy zmieniałam nazwę tego ff, ale jakoś ta mi przypasowała xD I oto mam. Rozdział krótki, ale z rozbudowanymi opisami. Mam nadzieję, że jakoś zachęciłam do obserwowania tego bloga i śledzenia losów bohaterów. Dodałam kilka wypełnionych zakładek, więc zapraszam. Bohaterowie oraz Okolica. Niektóre osoby zostały już wpisane na listę informowanych, jednak jeśli ktoś nie zobaczył tam siebie, a jednak chciałby, to proszę o pozostawienie swojego useraname w komentarzu. I.... Miłego czytania. Liczę na kilka komentarzy :D
Little Bird ♥
Zajebisty rozdział :* Nie mogę się doczekać kolejnych ♥♥ @Ellieee__El
OdpowiedzUsuńZadziwiasz mnie kobieto :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest tak zejebisty, aż brak mi słów !
Nie sądziłam, że Lottie aż tak się stoczy...
Szkoda mi jej, bo nie zasłużyła na takie życie ;(
Końcówka mnie trochę zaniepokoiła... Czyżby Lottie chciała zarobić pieniądze poprzez sex... Obym się myliła ;/
Kocham to ff ! xx
Czekam na następny rozdział ;3
@droowseex
No Malenka lekkie zaskoczenie :D w szoku jestem co to się tam dzieje ;) czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńomggg chce następny >>>♥♥♥ @myheromylovee
OdpowiedzUsuńDawaj next please :) xx
OdpowiedzUsuń@1Directionerka1
Aww... Super! Czekam na next. ;)
OdpowiedzUsuńJakbyś skarbie nie wiedziała: @Real_Oliwia_P
>>>>>>>>>
świetne! super nowa Lottie XD chcę dużo takich akcji, ja aka niewyżyta XD
OdpowiedzUsuńdo next'a <3
Nie bd tego czytać bo autorka tego ff jest czarna a ja sie jej brzydze XDD
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czytamy dalej :3
OdpowiedzUsuń/@IamAnotherx