niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 1




„Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji
chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.”
Carl Gustav Jung

9 września 2016 r.

Ciężkie czarne kozaki przed kolana szurały o chodnik ozdobiony napisami tutejszych graffiterów. Moim oczom ukazał się wielki neonowy szyld z nazwą jednego z niszowych londyńskich klubów. Po tym jak dostałam zakaz wchodzenia do lepszych lokali, musiałam zadowolić się norami takimi jak ta. Kilku chłopaków z dziewczynami przyklejonymi do swoich boków stało praktycznie na ulicy, popalając jointy. Większość grupy wyglądała tak jak ja. Czarne ubrania, mocny makijaż, kolczyki i tatuaże. Tak. Taka stałam się wciągu roku po rozstaniu z tym dupkiem o imieniu Harry. Pamiętam tamten dzień jakby to było wczoraj. Przesiedziałam całą noc, płacząc po stracie zarówno jego, jak i Louis’a. Tomlinson od wylotu do Francji nie dał znaku życia… Po prostu zerwał kontakt ze mną, Niall’em, Kate i innymi. Rzucił całe swoje dotychczasowe życie na rzecz nowej firmy i snobistycznej narzeczonej/żony. Czy nadal go kocham? Nie. Miłość jest dla ckliwych idiotów. Preferuję jedynie jednonocne przygody. Bez uczuć. Bez zobowiązań. Bez bólu i rozstań. Otóż to. Wiele się zmieniło… Ale o tym opowiem później.
Nie miałam przy sobie nawet jednego funta, oczekując iż tak jak każdej nocy jakiś napruty facet postawi mi kilka drinków w zamian za krótką rozmowę lub wspólnie spędzoną noc.  Już od wejścia uderzał mnie odór alkoholu i spoconych ciał, ocierających się o siebie na parkiecie. Niektórzy mężczyźni opierali się o ściany czy o bar, wyszukując w tłumie swoich „ofiar” niczym wygłodniałe sępy. Za dnia poprawni mężowie wieczorami przychodzili do takich klubów jak ten, by w tajemnicy przed żoną zabawić się z młodszą dziewczyną. Oh. Jakie to smutne. Czujecie jak współczuję tym żonkom? Jeśli tak, to się mylicie. To ich wina, że są tak naiwne.
Mniej więcej dwudziestopięcioletni chłopak samotnie sączył kolorowy napój z wysokiej szklanki. To jest to. Oparłam łokcie o drewniany blat, uśmiechając się kokieteryjnie i zatrzepotałam rzęsami, jednak ten zdawał się mnie nie zauważać.


- Ojej! Przepraszam!- pisnęłam, kiedy „przypadkiem” szturchnęłam jego postawionego chwilę wcześniej na barze drinka, w całości go wylewając.
- Cholera. Nie. Nie przepraszaj i tak miałem właśnie się zwijać.- powiedział głębokim głosem.


Uśmiechnęłam się sztucznie, próbując ukryć swoje rozczarowanie. Cóż, chyba tego wieczoru nie było mi dane napić się.


- Chociaż… Chcesz…?- usiadł na stołku obok mnie.
 - Jasne. Czemu nie.
- Dwa razy Sex On The Beach. – zwrócił się do barmana, nie odrywając oczu od mojej twarzy.
- Mm. Mój ulubiony. Skąd wiedziałeś?
- Domyśliłem się.


Wraz z kolejnymi opróżnianymi szklankami jego ruchy stawały się coraz śmielsze. Ja sama również byłam już lekko wstawiona i liczyłam na ciekawe zakończenie wieczoru.


- Gdzie idziemy?- zapytał, jak się dowiedziałam, Tom.
- Niespodzianka.- zachichotałam niczym mała dziewczynka.


Kilka kabin toaletowych było już zajętych lub zwyczajnie śmierdziało w nich trupem.


- Wolna i pachnąca!


Popchnięty przeze mnie chłopak, opadł tyłkiem na zamkniętą toaletę. Dwoma ruchami zrzuciłam buty, by bez problemu zdjąć stringi. Moje usta opuszczały bardzo krótkie i płytkie oddechy, podczas gdy moje palce sprawnie rozpinały spodnie Tom’a oraz odchylały niebieskie bokserki. Jego oczy stawały się coraz większe wraz z kolejnymi czynnościami wykonywanymi przeze mnie.  Czy czułam się jak pierwsza lepsza…? Oczywiście, ale czy to ja mam zawsze być tą ranioną? Jestem młoda. Chcę się tylko zabawić.


- Załóż.- poleciłam mu, podając malutką foliową paczuszkę z kolorowym logo jednej z firm produkujących prezerwatywy.


Usadowiłam się wygodniej na jego kolanach, by lepiej poczuć męskość wewnątrz mnie. Tom wydawał się podjarany faktem, iż to ja przejęłam dowodzenie.


- Wygodnie?- zapytałam.
- Mhm…- odchylił głowę do tyłu, rozchylając delikatnie wargi.


Z początku pocierałam delikatnie biodrami w przód i w tył, lecz kiedy oboje trochę bardziej rozkręciliśmy się, poczęłam praktycznie podskakiwać w górę i w dół. Momentami myślałam, iż spadniemy z muszli, ale na szczęście tak się nie stało.


Szybki numerek nikomu jeszcze nie zaszkodził.
To co robisz jest złe.


Nowa Lottie kłóciła się ze starą Charlotte wewnątrz mojej głowy. Wiem. Brzmię jak wariatka, ale stare przyzwyczajenia nie odchodzą od nas jak za dotknięciem magicznej różdżki Harry’ego Potter’a.


- Jestem blisko.- oznajmiłam, czując niesamowity dreszcz przechodzący wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Ja też…- wysapał.


Sekundy później doszłam, tłumiąc w sobie jęki.


- Amazing.- uśmiech wręcz nie schodził z twarzy chłopaka.


Obciągnęłam spódniczkę, po czym założyłam bieliznę, by bez ociągania opuścić toaletę.


- Tak sobie myślałem… Dałabyś mi swój numer?- zagaił Tom, kiedy byliśmy znów przy barze.
- Niestety, kochanie. Nie bawię się w takie rzeczy.- powiedziałam, unosząc szklankę do ust.- Dzięki za drinka.- rzuciłam na odchodnym.
Zielone, czerwone i żółte lampy co chwilę rzucały swoje światło na inną część klubu. Muzyka wygrywana przez DJ’a Marcus’a bębniła ciężkimi basami z ogromnych głośników, nadając temu miejscu nadzwyczajnego klimatu. Maszyny do pary został uruchomione, więc nikt nie zdawał sobie sprawy z kim tak naprawdę tańczył. Nie za bardzo wiedząc co robię, rzuciłam się w tłum. Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy obce dłonie wylądowały na moich biodrach. Zwróciłam głowę w tył, by dostrzec jedynie niesamowicie błękitne tęczówki. Bez pamięci oddałam się rozkosznemu, pełnemu erotyzmu tańcowi, modląc się by ten mężczyzna nagle nie zniknął. Czułam woń jego perfum, a jego dotyk był całkowicie zdecydowany… Ugh. Uwielbiałam takich.
Droga do domu zajęła mi więcej czasu niż zazwyczaj. Musiałam oczywiście kilka razy przywitać się z ziemią.


*++++*


Delikatnie przekręciłam klucz w zamku, by nie narobić przy tym zbytecznego szumu. Sąsiedzi już i tak robili mi problemy ze względu na moje nocne powroty. Miałam wątpliwie miłą okazję mieszkać pomiędzy dwiema starszymi kobietami. W mieszkaniu jak zwykle panowała cisza. Szczerze mówiąc, to właśnie ta cisza najbardziej mnie przygnębiała. Od trzech miesięcy zamieszkiwałam jakąś melinę na obrzeżach miasta, gdzie co chwilę wzywano policję i słyszano ostre awantury. Dlaczego opuściłam Kate? Otóż… Kiedy Zayn wrócił do domu, moja przyjaciółka praktycznie nie miała dla mnie czasu. Nie miałam jej tego za złe, bo jakbym miała mieć, lecz… Z czasem przestawałam czuć się tam jak w domu, a ich dziecko potrzebowało miejsca. Ach. Tak. Kate trzy miesiące przed moją wyprowadzką urodziła ślicznego Christian’a o oczach równie czekoladowych i pięknych jak jego ojciec. Nie muszę chyba dodawać, iż stał się on oczkiem w głowie wszystkich. Przyjaciółka często pisała mi sms-y z tekstami typu „Nie jesteś taka.”, co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Nie narzekam na zachowanie Louis’a, ponieważ sama zrobiłam to samo. Odcięłam się od przyjaciół i rodziny. Z mamą nie miałam kontaktu od ponad roku i miesiąca, Kate widziała mnie ostatni raz tuż po porodzie, a o reszcie nawet nie wspominam. Widuję się jedynie ze znajomymi z uniwersytetu, z którego zresztą w czerwcu o mało nie zostałam wyrzucona za mój „dziwaczny” styl bycia i ubierania. Wakacje praktycznie dobiegały końca i musiałam szykować się na nowy rok akademicki (rozpoczynał się 11 września), a całe wakacje spędziłam upita, leżąc gdzieś na ulicy bądź sama w łóżku z butelką wódki. Stoczyłam się. Spadłam na dno, to prawda, lecz wolę to niż bycie zranioną po raz enty.
Idąc w całkowitym mroku do kuchni, uderzyłam w coś co spadło na podłogę i rozbiło się. Dlaczego szłam po ciemku? Odpowiedź była prosta. Nie miałam pieniędzy, by zapłacić rachunki. Jedyne na co mi starczało to czynsz i jedzenie. Chociaż… Nieraz bywało, iż tydzień- dwa chodziłam głodna, ponieważ miałam ważniejsze wydatki jak na przykład: podręczniki. Faktycznie byłam nikim.
Jedyne co udało mi się jeszcze zrobić tego wieczoru to zmycie makijażu i przebranie się przy lekkiej poświacie rzucanej przez świecę, stojącą na komodzie w sypialnio-jadalnio-kuchni.
Mimo okropnego kaca męczącego mnie non stop od kilku dni, nie udało mi się zasnąć tej nocy. Prawdę mówiąc, praktycznie nie sypiałam od dłuższego czasu.  Pewnie już macie w głowie pytanie, co zatem robiłam między wschodem, a zachodem słońca? Leżałam, wlepiając wzrok w ledwo widoczny sufit… Nie raz imprezowałam, aż do rana. Lecz… Mój nowy styl mógł sugerować, iż jestem twarda, jednak w rzeczywistości prawda była zupełnie inna. Większość czasu spędzałam na płakaniu z bezsilności.  Czasami miałam ochotę ubrać jakąś różową sukienkę i szpilki, ale w ostatniej chwili cofałam się, wiedząc iż gotyckie ubrania są niczym tarcza… Kiedy miałam na sobie czarny kolor, wiedziałam iż nikt nie spróbuje zranić moich uczuć. Tamtej nocy było inaczej. Milczałam, wsłuchując się w muzykę płynącą ze słuchawek. Słuchałam piosenki, która najbardziej kojarzyła mi się z Tomlinson’em.  Zdawałam sobie sprawę z faktu, że zapewne nigdy więcej go nie zobaczę i… Pogodziłam się z tym. Moja tęsknota za nim była w pewnym sensie „sucha”. Nie wzbudzała u mnie żadnych uczuć. Nie cierpiałam. Potrzebowałam czasu i faktycznie go otrzymałam. Harry zniknął. Louis ma żonę. Kate ma rodzinę. Nie ma miłości. Nie ma bólu.  Życie często podstawia nam haki i rzuca kłody pod nogi, lecz my musimy podnosić się i iść dalej z podniesioną głową. Czyż nie jest tak, że to doświadczenia czynią nas pełnowartościowymi osobami i pomagają radzić sobie w przyszłości? O tak.
Nagle piosenka ucichła, a na pasku powiadomień pojawiła się żółta koperta, oznaczająca nadejście nowej wiadomości.


Pamiętaj o jutrzejszym spotkaniu.
Kate.”


Jako, iż zbliżały się urodziny Niall’a nawet ja miałam brać udział w przygotowaniach przyjęcia. Nie miałam najmniejszej ochoty na tego typu imprezy, jednak nie chciałam wyjść na kompletnie aspołeczną idiotkę. Najgorsze w tej sytuacji było to, że każdy z naszej grupy miał  złożyć 200 funtów, a ja? Ja nie miałam już nic. Musiałam skądś je wziąć i oczywiście zostało mi tylko jedno… Znowu.

Ilość słów: 1530

_______________________________________________________________________

Hej. 
Oto i ja z pierwszym rozdziałem Clean Page Of My Life. Wiele razy zmieniałam nazwę tego ff, ale jakoś ta mi przypasowała xD I oto mam. Rozdział krótki, ale z rozbudowanymi opisami. Mam nadzieję, że jakoś zachęciłam do obserwowania tego bloga i śledzenia losów bohaterów. Dodałam kilka wypełnionych zakładek, więc zapraszam. Bohaterowie oraz Okolica. Niektóre osoby zostały już wpisane na listę informowanych, jednak jeśli ktoś nie zobaczył tam siebie, a jednak chciałby, to proszę o pozostawienie swojego useraname w komentarzu. I.... Miłego czytania. Liczę na kilka komentarzy :D

Little Bird ♥
 

9 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział :* Nie mogę się doczekać kolejnych ♥♥ @Ellieee__El

    OdpowiedzUsuń
  2. Zadziwiasz mnie kobieto :D
    Ten rozdział jest tak zejebisty, aż brak mi słów !
    Nie sądziłam, że Lottie aż tak się stoczy...
    Szkoda mi jej, bo nie zasłużyła na takie życie ;(
    Końcówka mnie trochę zaniepokoiła... Czyżby Lottie chciała zarobić pieniądze poprzez sex... Obym się myliła ;/
    Kocham to ff ! xx
    Czekam na następny rozdział ;3
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  3. No Malenka lekkie zaskoczenie :D w szoku jestem co to się tam dzieje ;) czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. omggg chce następny >>>♥♥♥ @myheromylovee

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaj next please :) xx
    @1Directionerka1

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww... Super! Czekam na next. ;)
    Jakbyś skarbie nie wiedziała: @Real_Oliwia_P
    >>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne! super nowa Lottie XD chcę dużo takich akcji, ja aka niewyżyta XD
    do next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie bd tego czytać bo autorka tego ff jest czarna a ja sie jej brzydze XDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny! Czytamy dalej :3
    /@IamAnotherx

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy nad opowiadaniem :) ♥