środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 11


"Ślady, które ludzie pozostawiają po sobie zbyt często są bliznami"
J. Green - "Gwiazd Naszych Wina"


LOTTIE'S POV

Luke zdecydowanie nie miał mocnej głowy, o czym dowiedziałam się już dawno temu... Jednak odkąd zamieszkaliśmy razem, to na mnie spoczywał obowiązek opieki nad nim, gdy nie był w stanie nawet doczołgać się do sypialni. Musiałam zadbać, by nie poszedł spać w brudnych ubraniach i nie zwymiotował na siebie samego. Najważniejsze było, by nie rozzłościć takiego wybuchowca jak On. Będąc trzeźwym, był nieobliczalny, a co dopiero gdy alkohol szalał w jego krwii?  Trudno zgadnąć do czego byłby zdolny.
Chłopak, mimo moich przypuszczeń zachowywał się niczym większy miś koala. Jego ręce owinęły się wokół mojej talii, a głowa spoczęła na brzuchu. Mamrotał pod nosem dziwne niezrozumiałe słowa, od czasu do czasu mrucząc, ponieważ uwielbiał kiedy głaskało się jego włosy. W końcu jego oddech unormował się, jednak materiał mojej bluzki, wciąż był zaciśnięty przez dłoń Szatyna. Wszelkie starania oswobodzenia były zbyteczne, on nawet przez sen miał wiele siły. Po kilkunastu minutach Australijczyk przewrócił się na plecy, dzięki czemu mogłam podłożyć mu poduszkę oraz nakryć kocem.
W kuchni na blacie czekał na mnie imbryk gorącej herbaty, którą zalałam wnętrze pustej filiżanki. Wszędzie wokół mnie panowała ciemność, lecz nie była to przerażająca ciemność. Mrok od pewnego czasu stał się dla mnie czymś przyjemnym, ponieważ kiedy przebywałam w nim, mogłam odsunąć od siebie wszelkie problemy męczące moją psychikę... Mogłam odpocząć, rozkoszując się smakiem ciepłego napoju, jednak nie było mi dane zbyt długo pozostać w takim błogim stanie, gdyż rozległo się pukanie do drzwi. Bez zbędnego pośpiechu zsunęłam się z fotela.

- Mogę wejść?- zapytała Danielle, od razu wchodząc do wnętrza mieszkania.
- Tak. Jaaasne, wejdź.- rzuciłam z ciętym sarkazmem w głosie.
- Musimy porozmawiać.

Dziewczyna wyjęła kubek z szafki, częstując się herbatą, po czym zasiadła na stołku. Jej policzki i nos były zaczerwienione, mimo grubego szalika zakrywającego całą szyję oraz czapki wsuniętej na głowę.

- Jest cholernie zimno.- wyjaśniła, widząc moje uniesione brwii.- Luke był u mnie kilka godzin temu. Był nieźle wkurzony. Co się stało?
- Nic Ci nie wyjaśnił?
- Nie. Nakrzyczał tylko na wszystkich wokół i wyszedł.
- Um... Głupia sytuacja.... Naszym sąsiadem jest Louis Tomlinson. Pamiętasz go?- pokiwała głową na "Tak.".-  Khym... Przez prawie rok był moim chłopakiem.
- Czekaj. CO?
- My... Miałam być jego żoną, ale... Okazało się, że w tym samym czasie w Wenecji była jego druga dziewczyna. Luke miał mi za złe, że nic mu nie powiedziałam.
- Nie rozumiem...
- Louis chciał "zaprzyjaźnić się" z twoim bratem.
- Wow. Wow. Za dużo informacji. Gdzie jest Lukey?
- Na górze. Śpi.
- Tyle dobrze.... Kochałaś go?
- Ja... Tak.- jąkałam się.
- W takim razie mam do Ciebie tylko jedną prośbę... Nie zrań Luke'a, on na to nie zasługuje. Może i nie jesteśmy idealnym rodzeństwem, ale kocham go.
- Dan... Ja także go kocham. Nie chcę go zranić, po prostu moja przeszłość nie daje mi spokoju.- załkałam.
- Mam taką nadzieję. Sprawiłaś, że jest szczęśliwy i jestem za to wdzięczna.- ścisnęła moją dłoń.- Charlotte, nie płacz. Jest okey. Tylko dbaj o niego.

W oczach dziewczyny widziałam prawdziwą troskę, miłość oraz zmartwienie.  Danielle zawsze wydawała się nie przejmować zdaniem innych i tym co dzieje się wokół niej i szczerze mówiąc, to zazdrościłam jej tak lekkiego podejścia do życia.  Luke i Jai zawsze mogli na nią liczyć, nawet kiedy zrobili największe głupstwo, jak zdemolowanie w pierwszej klasie sali do języka angielskiego.   Bliźniacy mieli wówczas pokryć koszty naprawy zniszczonych przedmiotów,  więc Dan i ich rodzice złożyli swoje oszczędności i uiścili dług. To był ten moment, gdy naprawdę żałowałam, iż nie mieszkałam z rodzicami w Texasie. Rodzice nie wiedzieli, co u mnie się działo, nie wiedzieli czy w ogóle żyję! Moja siostra miała już piętnaście lat, więc pewnie zmieniła się nie do poznania... Tęskniłam za nimi.... Tak bardzo.

- Ej. Lottie.- głos dziewczyny wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak?
- O czym myślisz?
- O swojej rodzinie. Brakuje mi ich.
- Gdzie mieszkają?
- W USA.
- Troszkę daleko. Dlaczego z nimi nie poleciałaś?
- Wolałam zostać tutaj, w Londynie i żyć na własną rękę. Ostatni raz odwiedzili mnie jeszcze za czasów mojego związku z Tomlinson'em... A od kiedy zmieniłam numer telefonu rok temu, nie wiedzą nic.
- Powinnaś z nimi porozmawiać.
- Chciałabym ich odwiedzić, ale... Bilety lotnicze są takie drogie....
- Och.- przytuliła mnie.

Gdy Danielle opuściła progi naszego mieszkania, kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić.  Była późna godzina nocna, mimo to postanowiłam posprzątać i tak czyste pomieszczenia. Wycierałam kurze, zamiatałam (nie mogłam użyć odkurzacza), zmywałam naczynia oraz wypakowywałam kartony pełne najmniej ważnych przedmiotów. Kilka godzin później wyszłam na balon. Pierwsze promienie słoneczne pieściły moją skórę, a włosy rozwiewał delikatny poranny wietrzyk. Stolica o tak wczesnej porze wydawała się bardzo spokojnym miastem. Spojrzałam w prawo, tym samym dostrzegając opierającego się o barierkę swojego balkonu Louis'a.

- Wcześnie wstałaś.- powiedział, nie odrywając wzroku od panoramy rozciągającej się tuż przed nami.
- Nie spałam. A ty?
- Kompletnie nie mogłem zasnąć. Czasami po prostu zbyt dużo myśli mnie męczy.
- Skąd ja to znam...
- Ech...
- Nie powinieneś się do mnie kiedykolwiek zbliżać.- wydusiłam.
- Co masz na myśli?
- To co było między nami, nie może mieć wpływu na teraźniejszość... Zapomnijmy.
- .... Nie potrafię.
- Ja też, ale tego wymaga od nas teraźniejszość.
- Nie musimy sprostać tym wymaganiom.
- Wolałabym spróbować. Nie możemy niszczyć naszych związków i małżeństw.

Słowa, które wypłynęły z moich ust były najtrudniejszymi, jakie kiedykolwiek dane mi było wypowiedzieć. Łzy paliły moje oczy, a wielka gula formowała się w gardle.

- Zapomnijmy.- powtórzyłam po raz ostatni, nim wróciłam do ciepłego wnętrza salonu.

_______________________________________________________

Hej!
Rozdział nie jest za długi, lecz też nie za krótki. W sam raz.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się. Jest taki smutnawy ;c

Zapraszam do tweetowania z #CPOML :)

10 KOMENTARZY = 12 ROZDZIAŁ 


12 komentarzy:

  1. Luke aka ja, gdy jestem pijana hahaha :D
    Nie dajcie rady zapomnieć ! A nawet jeśli, to nie możecie ! Wy macie być znów razem. TOGETHER ! ;<
    Smutny rozdział, ale bardzo fajny ;)
    Czekam na kolejny xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh... Współczuję im

    OdpowiedzUsuń
  3. Owww tak sobie słuchałam Truly Madly Deeply i tak smutnawo serio sie zrobiło, jednak nie zmienia to faktu, że rozdział naprawdę jest dobry. Choć nadal nie potrafię sie przerzucić na Charlotte i Luke'a.... Yeah, zbyt mocno kocham Louisa by to zrobić haha ale cóż. Mówi sie trudno.
    Mam nadzieję, że Tomlinson nie zrezygnuje z tego swojego planu, bo Lottie definitywnie potrzebuje jakiegoś dowodu grubego na jego miłość do niej.
    Będę na to czekała:)
    Kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Lou ale tez szkoda mi Luka :3
    Nadal jestem w druzynie Lottie i Luka :3
    ( az sama sie dziwie bo nie jestem janoskinator ale lubie ich a Luk w tym opowiadaniu jest slodki i poprstu taki Awww ) Jeśli zostane Janoskinator to bede mogla tobie podziękować ♥♡♡♡♡♡
    @werkab0000 :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak głupi jak ja to chyba nikt nie jest. Nie wiedziałam,że to jest 2 część tamtego ff i po prostu tego nie czytałam,a jak przypomniało mi się ,że już dawno powinna być ta 2 część weszłam w interakcje i mnie olśniło. Wybacz mi moją głupotę. Od teraz bd na bieżąco. I szczerze Ci mówie,że ta część jest jeszcze lepsza niż pierwsza. No i bardzo bym chciała,żeby Lottie była z Lukiem. To tyle,do nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To, że rozdział jest krótki, to nic :)
    Ważne jest to, że jest on cudowny :3
    Pozrdawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Weny! xx
    To nic, że nie jest długi. Ważne jest, że jest super! :)) xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś mi się wydaje, że Louis kombinuje na boku, żeby wrócić do Charlotte. Sama nie wiem co o tym myśleć, podoba mi się sposób w jaki Luke ją traktuje i jakie uczucie do niej nosi w sobie, ale wydaje mi się, że koniec końców ona i tak wróci do Louisa.
    [irreplacele-gentleness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog został nominowany do konkursu na Blog Miesiąca Wrzesień.

    Życzymy powodzenia :)
    http://spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Lukey jest taki cudowny :')

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy nad opowiadaniem :) ♥