"Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą"
~ Kinga Dunin "Obciach"
~ Kinga Dunin "Obciach"
Potrzebowałam
dość dużo czasu, by przygotować się na najważniejsze wydarzenie tego miesiąca,
mianowicie urodziny Niall’a Horan’a. Najsłodszego, najbardziej uroczego i
najoryginalniejszego Irlandczyka, mieszkającego w Londynie. Wyjęłam sexowną
czarną sukienkę odsłaniającą naprawdę dużo ciała oraz bardzo wysokie czarne
szpilki, stanowiące najdroższą część mojej garderoby. Moje oczy zostały mocniej
podkreślone czarną kredką oraz ciemnymi cieniami, a usta pokryte krwisto
czerwoną szminką. Wyglądałam najlepiej od całego minionego roku, co sprawiało
mi tę niesamowitą satysfakcję, ponieważ sądziłam że nie będę w stanie wyglądać
chociaż dobrze.
Do
klubu dojechałam taxówką. Znajdował się on przy jednej z najlepszych,
najbardziej luksusowych ulic Londynu. Wydałam swoje ostatnie pieniądze, więc
już lekko przygnębiona podałam bramkarzowi specjalne zaproszenie, umożliwiające
mi wejście do sali przystrojonej balonami. Ku mojemu zdziwieniu lokal był już
wypełniony co najmniej setką osób. Po środku stał ogromny stół czekający na
podanie tortu, a przy lewej ścianie góra prezentów różnej wielkości. Z
głośników dudniła ulubiona muzyka Niall’a. Maszyny wypuszczające parę wodną,
nadawały temu miejscu niezwykłego klimatu.
Było
jeszcze dość wcześnie, a wszyscy obecni czekali jedynie na Blondyna, który miał
przybyć z Josh’em. Oczywiście chłopak nadal nie wiedział o naszych planach i
jego mina, kiedy wszyscy krzyknęliśmy chórem „WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!” była
bezcenna. Wydawał się lekko spłoszony, ale i szczęśliwy, gdy z każdej strony
został otoczony ludźmi.
-
Hej, mój Jubilacie!- zarzuciłam ręce na kark Blondyna.- Życzę Ci zdrowia,
szczęścia, piękniej dziewczyny, dużo sexu, spełnienia marzeń i czego jeszcze
sobie tylko zapragniesz!
Na
jego twarz automatycznie wpłynął szeroki uśmiech, któremu towarzyszył soczysty
rumieniec. Podałam mu malutką paczuszkę, po czym skąpo ubrana kelnerka wręczyła
nam kolorowe drinki. Sącząc napój przez fluorescencyjną słomkę, usiadłam na
narożnym siedzeniu w kącie, gdzie nikt nie mógł mnie dostrzec. Kate tańczyła
wolny taniec do szybkiej muzyki z Zayn’em, a ja nie mogłam nigdzie dostrzec
kogoś pilnującego ich syna, więc mieli wolny wieczór. Liam rozmawiał z Demi i
kilkoma innymi osobami… Tylko ja „ukrywałam się”, czekając na Lukey’a, którego
w ostatniej chwili poprosiłam o towarzystwo.
-
Cześć! Jestem Samantha, dla znajomych Sam. – drobna brunetka wystawiła dłoń w
moją stronę.
Po
chwili poznałam ją. Była to dziewczyna, która zazwyczaj współpracowała z
Jessicą. Krótko mówiąc, była prostytutką… Nie wiedziałam skąd Niall mógł ją
znać. (?)
-
Charlotte, dla znajomych Lottie.- odparłam ze śmiechem.
-
Dlaczego siedzisz sama?
- Sam?
-
Ta?
-
Pracujesz…?
-
Yhym.- pokiwała ochoczo głową, przerywając mi.- Widziałam Cię tam kilka razy,
ale spokojnie. Nie powiem nikomu.- powiedziała na widok mojego wystraszonego
wyrazu twarzy.
-
Dzięki.
Zaczęłam
kręcić się na siedzeniu, ponieważ ugh. Tak gorąco było w tym klubie.
-
Dlaczego nie pójdziesz na parkiet?- zainteresowała się Sam, po raz kolejny
próbując nawiązać rozmowę.
-
Nie czuję się za dobrze, a ty?
-
Czekam na kogoś interesującego.
Wyjęłam
telefon, po czym kliknęłam na niebieską ikonkę Tumblr’a. Przeglądałam zdjęcia,
przedstawiające typowe tumblrowe dziewczyny, które swoją drogą były cholernie
śliczne. Długie lśniące włosy, pełne usta, zaróżowione policzki, converse,
vans, piękne ubrania.
-
Chyba już wiem...- z zamyślenia wyrwało mnie mruknięcie Brunetki.
Podążając
za jej wzrokiem, dostrzegłam wysokiego mężczyznę stojącego plecami do nas i rozglądającego
się wokół.
-
Znasz go?- zapytała moja towarzyszka.
-
Tak.
-
Jak ma na imię?
-
Luke.
Nim
zdążyłam zareagować, Sam stała już u boku Brooks’a, szepcząc coś do jego ucha…
Chłopak zdawał się nie mieć z tym żadnego problemu, mimo iż powinien być ze
mną.
O
mało co nie łamiąc nóg na szpilkach, wyszłam przed klub. Oparłam się o zimną
ścianę, po czym chciałam zadzwonić po taxówkę. Ulicę spowijała niemal całkowita ciemność, co było dość
przerażające, a perspektywa samotnego powrotu do mojego mieszkania nie za
bardzo mi się uśmiechała.
-
Wracaj do środka!- Niall objął mnie znienacka ramieniem.- Jest impreza!
-
Jestem zmęczona…
-
Chooodź, Mała.
Jakbym mogła nie ulec jego urokowi?
Kiedy
powoli wkraczaliśmy do wnętrza wypełnionego po brzegi lokalu, zobaczyłam
chłopaka, którym zainteresowała się Sam. Miał na sobie czarną koszulkę bez
rękawów z czerwono- zielono- żółtymi napisami, ciemne wąskie spodnie, trampki
oraz snapback odwrócony daszkiem do tyłu.
-
Niall… Naprawdę chcę…
-
Shh. Widzisz go?- wybełkotał.
-
Kogo?
-
Tommo! – wykrzyknął.
-
Niall. Jego tutaj nie ma i nie będzie!
Luke
prawdopodobnie usłyszał mój głos i już moment później zmierzał w naszą stronę z
początku pewnym siebie krokiem… Jednak zwolnił o połowę nagle zauważając, iż
stoję u boku Jubilata, którego prawdopodobnie nie miał jeszcze okazji poznać.
-
Lottie! Szukałem Cię!
Tak
jak przewidywałam, ostry dreszcz przeszedł moje już i tak trzęsące się ciało.
- Wszystkiego
najlepszego, Niall?- zaczął.
Recytował
swoje prawdopodobnie wcześniej przygotowane życzenia, a ja niespecjalnie
skupiałam się na ich treści, zamiast tego starałam się jak najmniej dostrzegalnie
odejść na bok. Starałam się o ciche wycofanie. Na moje nieszczęście, Niall mimo
nietrzeźwości trzymał mnie blisko siebie i z każdym moim ruchem mocniej oplatał
mnie kończyną.
-
Jeszcze raz najlepszego.
-
Dzięki!- powiedział, po czym nachylił się do mnie.- Widzę Louis’a.
Zdezorientowana
rozglądałam się wokół, lecz nigdzie nie mogłam dostrzec Bruneta.
-
Muszę się napić.- westchnęłam, opierając głowę o ramię Niall’a.
-
Alkoholu nie brakuje!
- Ty
już zdecydowanie za dużo wypiłeś! Widzisz ludzi, których tutaj nie ma!-
pokręciłam głową.
-
Charlotte. O co chodzi?- Australijczyk
złapał mnie za ramię, gdy Niall odszedł w stronę baru.
- O
nic?
-
Unikasz mnie! Szukałem Cię przez godzinę!
-
Yhym.
-
Chodzi o Sam?
-
Możesz mnie puścić?- szarpnęłam swoją rękę.
- To
ona do mnie podeszła! Szukałem Ciebie, a Sam… No nie patrz tak na mnie! Nie
zrobiłem nic złego!
-
Jesteś pewny?
-
Tak! Przecież …. Czekaj! Czekaj! Dlaczego w ogóle dla Ciebie to był problem? A te „zasady”?- uniósł brwii.
- To
nie…! Dobra! Nieważne! Chodź się napić!
Tak
oto wylądowałam przy stoliku z resztą przyjaciół, pijąc shoty kolejka za
kolejką. Siedziałam pomiędzy Horan’em, a Sam, która postanowiła do nas
dołączyć. Tego wieczoru pierwszy raz od dłuższego czasu, uśmiechałam się… Tak
szczerze, a nie wymuszenie. Kate i Zayn
nie pili, siedzieli jeden stolik obok nas i po prostu patrzyli na nasze
poczynania.
-
Chcesz się całować?- nachyliła się do mnie Samantha.
Bez
chwili namysłu nacisnęłam swoimi wargami na usta koleżanki. Nasze języki
poruszały się jakby były zsynchronizowane, a moje dłonie spoczywały na udach
dziewczyny. Całowała lepiej niż nie jeden spotkany przeze mnie w klubie
chłopak.
-
Idę… - wskazałam na drzwi od toalety, które sekundy później pchnęłam na tyle
mocno na ile pozwalały mi moje zwiotczałe ręce.
Oparłam
się o marmurową umywalkę i lekko powachlowałam dłonią. Alkohol zdawał się
jeszcze mocniej uderzać do mojej głowy, zważając na wysoką temperaturę panującą
w klubie i miałam ochotę jak najszybciej wziąć jakiekolwiek tabletki
przeciwbólowe. Włosy sterczały mi w każdym możliwym kierunku, a po moim makijażu
nie zostało prawie żadnego śladu.
- Co
się dzieje?- do łazienki wkroczył… Zayn?
-
Nic. Wracaj do reszty.
Nie
patrząc na niego w lustrze, poprawiłam palcami fryzurę, po czym miałam zamiar
opuścić pomieszczenie. Nagle zostałam pchnięta przez co przylgnęłam całym
ciałem do ściany.
-
Co…?
-
Shh.
Mężczyzna
podsadził mnie, dzięki czemu mogłam usiąść na umywalce, o którą moment
wcześniej spokojnie opierałam się. Duże męskie dłonie rozchyliły moje uda, a
postać stanęła między nimi, dotykając mnie wszędzie, gdzie tylko mogła.
Rozgrzane wargi przylgnęły do mojej szyi, naznaczając ją soczyście fioletową
malinką. Wstrzymałam na chwilę oddech, nie czując się na siłach, by odsunąć go
od siebie. Prawdę mówiąc to po wypiciu tylu drinków nie byłam w stanie nawet
dostrzec, kim był owy facet… Mogłam jedynie snuć bezsensowne przypuszczenia.
-
Zayn…- jęknęłam żałośnie.
-
Zayn?- odsunął się, przerywając pieszczenie moich ust swoimi wargami.- To ja.
Luke.
Do
naszych uszu doszły głośne piski i chóralne śpiewy „Happy birthday to You!
Happy birthday to You” . Och. Cholera.
-
Chodź!- krzyknęłam.
Wyszliśmy
z toalety, akurat trafiając na moment, gdy Niall nachylał się nad wielkim
tortem, by zdmuchnąć dwadzieścia trzy świeczki. Ciasto było niesamowite! Tak
bardzo pasujące do Horan’a! Jednak… Chyba było już za późno na tort, każdy o
mało co nie turlał się po ziemi.
-
Chyba powinnaś już wracać do domu.- powiedział Brooks, a ja mogłam wyczuć
zmartwienie w jego głosie.
-
Niee.
-
C’mon!
Pożegnałam
się z wszystkimi, po czym wyszłam z klubu trzymana i chroniona przez mojego
Luke’a. Przez całą drogę bronił mnie przed groźnymi wypadkami, a gdy byliśmy
już blisko jego mieszkania po prostu wziął mnie na ręce.
-
Mogę iść do siebie…- mruknęłam praktycznie przez sen, kiedy zostałam postawiona
na podłodze.
-
Nie, nie możesz.- wyłowił swoje klucze z kieszeni.
Ułożył
mnie jak najdelikatniej na swoim łóżku, po czym rzucił moje szpilki na dywan.
Jego sprawne palce rozpięły suwak sukienki, a czarny materiał spłynął z moich
ramion, ponieważ ostatkiem sił udało mi się usiąść.
-
Luke?- usłyszałam głos Danielle.
-
Hm?
- Co
się stało? Piłeś?
-
Byliśmy na imprezie. Gdzie Jai?- rozmawiali cicho.
-
Poszedł z Tom’em i resztą do kluby.
-
Aha. Idę spać.- jego kroki były skierowane w moją stronę.
-
Braciszku?
-
Co?
-
Cieszę się, że w końcu jesteś szczęśliwy.- och tak, zdecydowanie uśmiechała
się.
-
Dan… Nawet nie wiesz jak bardzo. Dobranoc.
Tej
nocy zasnęłam wtulona w ciepłe ciało chłopaka, usypiana słodkimi słowami
szeptanymi do mojego ucha.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Witajcie!
Rozdziałek krótki, aczkolwiek treściwy xD Urodzinki Niall'a musiały być
pełne alkoholu ^^ Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo... KA BUM TSS!
Nabrałam pewnie większość Was, dając Wam złudne wrażenie, że Lou
na 10000% pojawi się akurat teraz :D Nie. Nie. Nie. Nie ma tak łatwo.
Omg. Dziękuję za komentowanie i proszę Was o 10 komentarzy
pod tym postem :) Muzyka mogła przeszkadzać w czytaniu, ale nie mogłam
się oprzeć i musiałam to dać :D
Little Bird ♥
Rozdział bardzo fajny i taki zabawny, haha. I wiesz co? Wczoraj przeczytałam pierwszą część tego opowiadania i muszę przyznać, że naprawdę zrobiłaś wielkie postępy w pisaniu. To znaczy, nie żeby tamta częśc była zła, czy coś, po prostu tutaj jest tak jakby.. Większy porządek? Nie zrozum mnie źle, serio. Lubie czytać tę historię, tylko jest jedno 'ale'. NIE DAJ NAM DŁUŻEJ CZEKAĆ NA LOUISA BO JA TUTAJ WEWNĘTRZNIE UMIERAM, wiesz?!
OdpowiedzUsuńpowiem krótko: CHCĘ. TUTAJ. LOUISA. TOMLINSONA.
Tyle ode mnie, love you xx
Ojeju to jest zajebiste !!!
OdpowiedzUsuńWiedzialam ze nie bedzie Lou teraz ale i tak cb kocham ♡
Mam nadzieje ze Lotts i Luke beda razem...
Ja jednak nie zgodze sie z koleżanką z góry bo nwm czemu ale mi sie zdaje ze Lou albo Hazz jak sie pojawią to troszke narozrabiają...
To tyle. Love you xx ♡
Ojejuuu powtórzę się, ale dajcie mi takiego Luke'a!
OdpowiedzUsuńI mooment, Zayn się do niej dobierał?! Co?
Dj Yammouni bhjfdsaksfhgfvnskdgngkds kocham ten remix
Czekam na kolejny rozdział x
@JaZiemniak_
O Dzizas szybkoo dajesz następnyyy nooo omfggg jshzdhdbddj luke uhuhuhuuu sexii a Niall 23lata mogłaś dac mniej hahah boskiiii
OdpowiedzUsuńHahahahah serio Lottie myślała, że to był Zayn? ;o
OdpowiedzUsuńO kurde... Nieźle się napruła hahaha :D
Wydaje mi się, że Luke czuje coś więcej do Lots...
Mam nadzieję, że nie wiąże sobie z nią przyszłości, bo jej jest przeznaczony Louis ! :3 Choć muszę powiedzieć, że słodko by razem wyglądali ;>
Bardzo fajny rozdział xx
Czekam na kolejny ;)
@droowseex
Świetny !
OdpowiedzUsuńNie jest źle!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :) czekam na nn ❤ @_bizzleismine_
OdpowiedzUsuń